Nigdy nie należy mylić zwykłego szarego Francuza z fascynującym i niezwykłym Paryżaninem. Homo Parisianus to zupełnie odrębny gatunek, oczywiście nadrzędny w stosunku do innych przedstawicieli swojej rasy. Jakie zdania nigdy nie padną z ust Prawdziwego Paryżanina?
1
„5 minut do następnego metra? Ah, nic nie szkodzi, nie spieszy mi się”
Nie ma nawet cienia prawdopodobieństwa, że po szaleńczym biegu w celu wskoczenia do wagonu metra w ostatniej chwili zakończonym sromotną klęską, usłyszymy to zdanie. Dlaczego? Powody są dwa.
Po pierwsze: 5 minut w planie dnia PP (Prawdziwego Paryżanina) to czas wystarczający na zjedzenie śniadania, wyprowadzenie pieska, przejrzenie prasy i wychowanie dzieci. Nie można sobie pozwolić na takie marnotrawstwo czasu. A przecież czas to piniądz.
Po drugie: PP nawet jak się nie spieszy, to się śpieszy. Dobrym przykładem są tu ruchome schody. Czasem chciałoby się spokojnie postać i poczekać aż technologia magicznie poniesie nas w górę, jednak widząc sznurek osób po lewej, żmudnie wspinających się po i tak jadących już schodach, człowieka nachodzą myśli. Uporczywe myśli.
„Gdzie oni tak biegną? Śpieszy im się? Powinno mi się też śpieszyć? Może… Chyba tak… Z drogi buraki, mi się śpieszy!”
I wskakujesz w nurt ludzi popylających niewiadomo gdzie i niewiadomo po co. Ważne, że szybko.
2
„3,5 euro za piwo? Drogo.”
W mieście, w którym drink podczas „happy hours” potrafi kosztować 11 euro, ostatnim cebulactwem byłoby narzekanie na piwo za czy pisiąt. Ale dla mojego portfela i tak „sad hours” trwają 24 h.
Ale to by było na tyle jeśli chodzi o zadowolenie z cen. Bo na wszystkie inne koszta Paryżanie narzekają – wynajmu, żywności, mebli. Oczywiście, na prowincji jest taniej. Ale kto by się wyprowadził z Paryża?
3
„O, zagubiony turysta! Pomogę mu!”
Widok turystów wpatrujących się baranim wzrokiem w mapę lub przewodnik nie należy do rzadkości. Do rzadkości natomiast należy, żeby PP podszedł i zaproponował pomoc. Po prostu nie. Nie brata się z plebsem z prowincji. Jak chcą, to niech wydają swoje pieniądze w moim mieście, ale bezpośredni kontakt należy ograniczyć do minimum.
4
„W Lyonie albo Bordeaux na pewno mieszka się lepiej niż w Paryżu”
Gdyby na Fb dało się zawrzeć związek z czymkolwiek, z pewnością lwia część PP ustawiłaby „związek z: Paryż”. Po jakimś czasie status tej relacji przeszedłby w „to skomplikowane”, ale to inna historia.
Od maluczkiego każdemu paryżankowi wmawia się, że jego miasto jest „naj” pod każdym względem. Wchodzenie w dyskusję na ten temat ma tyle sensu co próba przekonania mieszkańców Podkarpacia, że na „pole” powinno się mówić tak naprawdę „dwór”.
5
„Uwielbiam jeździć linią nr 13 o 8 rano”
Powracając do tematu metra. Nie ma się co dziwić, bo tutaj można pozazdrościć sardynkom miejsca na rozprostowanie kończyn. W normalnym środku transportu na 100 miejsc w najgorszym momencie przypada 100 osób. Tutaj jest ich 116. 116 % zapakowania? Cudowna orzeźwiająca poranna przygoda. Naśladujcie PP i unikajcie jak tylko można.
Tak wiem, stereotypy, szufladkowanie ludzi, jestem okropną osobą bla bla bla.
Ale przed wstąpieniem w rolę przeklętej płaczliwej galarety broniącej idealnego wizerunku i praw człowieka weźcie pod uwagę, że to takie moje ironiczne dobrotliwe podejście i nie trzeba go brać na poważnie.
Nie mam nic do Paryżan, au contraire 🙂
Jeśli podobał Ci się wpis, będzie miło i uroczo gdybyś zechciał(a) się nim podzielić z innymi lub skomentować ( będę wiedziała, że nie piszę do ściany).
Dobrze się czyta, pisz tak dalej 🙂
PolubieniePolubienie
Pewnie gdybyśmy urodziły się i mieszkały w Paryżu, byłybyśmy równie wyniosłe, energiczne i… bogate. Poza tym widzę, że mam jednak coś z paryżanek – tak samo uważam, że miasto, w którym mieszkam jest najlepsze w całym kraju 😀 i lubię wspinać się na ruchomych schodach ujędrniając przy okazji pośladki. Do Francji nigdy mnie nie ciągnęło, może właśnie z powodu tych stereotypów. Meble, w których zostali zaszufladkowani Włosi czy Hiszpanie, bardziej pasują do mojego wnętrza. 😉
PolubieniePolubienie
Wyniosłe pewnie tak, ale z tym bogactwem bywa różnie też ;p
Kocham Twoją metaforę z meblami ❤
PolubieniePolubienie
Hihi urocze ❤ Ja wchodzę w metrze po schodach po lewej stronie (co prawda w Warszawie, a nie w Paryżu) z prostej przyczyny. Jeśli tylko są schody zwykłe, stacjonarne, to je wybieram. Jeśli muszę wybrać ruchome, to po nich wchodzę 🙂 Pośpiechu w tym nie ma wcale, ale to ja. Może inni się spieszą 🙂
PolubieniePolubienie
A ja chciałam dopytać o ilustracje croissantów i kamienicy – to Twoje, prawda? 🙂
PolubieniePolubienie
Prawda.
Jestem raczej kiepskim fotografem, więc przemycam trochę moich bazgrołów żeby urozmaicić tekst 😉
PolubieniePolubienie
Czytałam książkę, nawet napisałam recenzję na blogu o tym jak bardzo w czasie wojny Niemiec chciał chociaż przez chwilę być PP. Mniema więc, że zawsze czuli się lepsi. Zresztą będąc w Paryżu kilkakrotnie sama sie o tym przekonałam:-)
PolubieniePolubienie
Każdy może się poczuć PP przestrzegając paru wytycznych 🙂
Interesują mnie te klimaty, zaraz przeczytam Twoją recenzję!
PolubieniePolubione przez 1 osoba
świetny tekst:) uśmiałam się:D
PolubieniePolubienie
Świetny ironiczny portret, w którym odnaleźliby się pewnie i mieszkańcy innych wielkich metropolii. Paryż bardzo mi się podobał, więc trochę powodów do zadzierania nosa mają, ale jednak do życia wolę miasta w nieco bardziej ludzkim rozmiarze. Rogaliki urocze! I beret 🙂
PolubieniePolubienie
Dziękuję!
Ludzkim rozmiarze? W sumie Paryżnie jest olbrzymi jeśli chodzi o powierzchnię, tym bardziej dlatego trochę tu tłoczno 🙂
PolubieniePolubienie