5 rzeczy, które prawdopodobnie byś schrzanił będąc w Mongolii

Choć może niekoniecznie. Ale po co ryzykować? W ogóle to już lepiej włączyć kolejny odcinek gry o sron. Bezpieczniej. Ale może nie jesteś dumnym posiadaczem temperamentu leniwca i interesujesz się też światem, leżącym poza granicami Twojego miasta i Westeros? Jeśli tak to czytaj dalej.

Kilka osobliwych zwyczajów, z jakimi się spotkałam będąc w kraju stepów:

#1 Próg parzy

A jeśli jednak zdarzy się tak, że sięgasz myślami dalej niż do Braavos, to mogłeś wylądować w Mongolii.  I zostać zaproszonym do jurty. No i fajnie. Wchodzisz, drzwi nie są dostosowane do Twojego wzrostu pomimo, że między Tobą a Georgem Michelem jest bez mała metr różnicy. Więc schylasz głowę i wchodzisz do środka, nadeptując na próg. Wróć, włącza się czerwona lampeczka. Nie można nadepnąć na próg. To bariera. Oddziela przytulne wnętrze domku od całej reszty, niebezpiecznego świata i wszystkiego co ,,be”.

Chociaż  u nas próg też nie jest jakoś mega pozytywnie konotowany. Każdy wie, że witanie się przez próg przynosi pecha. Każdy z nas miał chyba stereotypową sytuację u cioci na imieninach:

Przychodzą goście, gospodyni zagania zamaszystym ruchem wszystkich do środka. Jak mantrę powtarza: ,,No już, Jadziu, NIE PRZEZ PRÓG <Jadzia przestępuje próg >noo czeeeść< tu następuje seria mokrych powitalnych cmoków, z których potem każdy się ociera, mniej lub bardziej otwarcie>

Podobno dawno dawno temu zakopywano martwe płody właśnie pod progiem domu, żeby niewinne dusze go broniły. Witanie się nad ich grobem mogłoby zostać uznane za lekceważenie i obrazę, a wtedy duchy by kontent na pewno nie były. Dziękuję, nie.

W sumie wolę się trochę pofatygować i zrobić większy krok.

#2 Do połowy i ani kroku dalej

Wchodząc do jurty kieruj się w lewo, nigdy na odwrót. Ogólnie w namiocie porusza się zgodnie ze wskazówkami zegara. Nie zachodzi się też dalej niż do połowy, gospodarz najpewniej wskaże gdzie możesz wygodnie umościć swoje 4 litery.

# 3 Gdzie z jedną łapą, wieśniaku?

Już dobrze, siedzicie sobie już w tej jurcie i nie najlepsze wrażenie jakie po sobie zostawiłeś deptając próg zaczyna się zacierać. Gospodarz podaje Ci czarkę z napojem. Prawdopodobnie kumys albo inny tradycyjny napój czyli zieloną herbatę z mlekiem. Oba prawdopodobnie zrobią Ci w jelitach trzecią wojnę światową. Ale uparcie postanawiasz być twardym. Nie ma, że boli, obce kultury poznawać trzeba i smaków ich próbować. Tak więc, odbierasz jedną ręką naczynko z dłoni przyjaznego Mongoła. I nagle…

BA DUM TSSSss…

Zewsząd napotykają Cię wstrząśnięte spojrzenia, ciszę można kroić nożem, na polu dworze złowrogo toczy się śmieszny suchy krzak z western’ów, a gdzieś na świecie umiera mała panda.

No pewnie, że nie jest aż tak źle. Zazwyczaj nieznajomość obyczajów przyjezdnych jest traktowana raczej z pobłażliwym uśmiechem niż groźbą… Ale zawsze dobrze udobruchać trochę naszych gospodarzy i ujawnić swoją znajomość tamtejszego savoir-vivre’u. Soł. Już Ci mówię, co zrobiłeś źle.

Otóż, kiedy KTOŚ (najczęściej gospodarz, lub powiedzmy ,,współbiesiadnik”) podaje Ci COŚ (jedzenie, picie, prezent, martwą kozę) odbierasz go za pomocą dwóch rąk. Ewentualnie jeśli chodzi o napój, to można lewą dłonią podtrzymywać prawy łokieć. Ot tak, wyraz szacunku.

do3wpisu

#4 Nie do dna

Ja wiem, że to tak nie po polsku, ale upija się łyczek i podaje dalej. Że dwoma rękami to już wiemy. Nie chcesz pić? Sorry Winnetou. Nie ładnie tak odmawiać. Z nim się nie napijesz?

Ale jeśli naprawdę jesteś prawilnym abstynentem (w kumysie – fermentowanym mleku klaczy są przecież procenty) to istnieje opcja wymigania się. Maczasz swój palec serdeczny (pewnie jest brudny, ale nikt się czepiał nie będzie) w napoju. Dotykasz czoła, potem pstrykasz palcem o kciuk – lewo, prosto, prawo. Podajesz dalej i już. Izi.

# 5 O, a tutaj ja w wieku 7 lat przez naszą jurtą

Mongołowie to mega rodzinni ludzie. Uwielbiają opowiadać o swoich bliskich.  I nie tylko. Oni Ci ich pokażą. Gdzie? Nie, nie w necie, nie na insta i nie na snapie. Każdy szanujący się mieszkaniec Mongolii ma na podorędziu album ze zdjęciami. Więc siadaj i oglądaj.

Na stepie z dziadkami. Na koniu. Pierwszy dzień w szkole. Ostatni dzień na studiach. Ślub. Żona w ciąży. Z kwiatami. Z kuniami w tle.

Na zdjęciach można zobaczyć panoramę życia przeciętnego mieszkańca.

Czy siedzieć cicho? Nie. Gospodarz opisał trzy z pięciu osób na fotce? Dopytaj o pozostałą dwójkę. O, a tutaj – ile miałeś lat? Tak, poznaję, że to Twoi rodzice, bardzo podobni, itede. Żywe zainteresowanie bardzo wskazane. Tylko nie ziewaj ostentacyjnie.

 

To tyle? Na razie tak.

 A Ty? Na które ,,pułapki” byś się nadział bez tej lektury?

6 uwag do wpisu “5 rzeczy, które prawdopodobnie byś schrzanił będąc w Mongolii

  1. Haha się uśmiałam. Podoba mi się Twój styl pisania. Chętnie wpadnę tu ponownie. Nie miałam pojęcia o jurtowym savoir-vivre’u! Ale wiem, że np. w Malezji ludzie nie lubią jak się ich dotyka po głowie. Albo można jeść tylko prawą ręką (bo lewa dawno albo i nie tak dawno temu służyła do załatwiania różnych rzeczy w toalecie :D). I wiele innych tego typu spraw, o których lepiej dowiedzieć się przed przyjazdem do danego kraju. Z resztą nie trzeba jechać daleko – np. we Francji niezbyt mile widziane jest podjadanie między posiłkami. Ma się jeść 3 razy dziennie i tyle.

    Polubienie

Dodaj komentarz